Wiesz już o tym dobrze, że jestem wielką zwolenniczką metody Ashtanga Vinyasa Jogi…

A stała kolejność asan to element, który uwielbiam! Widzę w tym podejściu głęboki sens… Naprawdę nigdy się nie nudzę.

 

Stanowczo odrzucam też argument, że zawsze jest to samo… To nie jest prawda!

 

Każda praktyka, jak każda chwila jest inna.

Sekwencja  Ashtangi jest tak pomyślana, że zaczyna się powitaniami słońca, by później rozwinąć cały wachlarz pozycji. Stojących, siedzących, odwróconych… gdzie każda asana przygotowuje Ciebie i mnie do następnej, o większym poziomie trudności. 

Nic tu nie jest przypadkowe.

Praktykując nie mamy wpływu na kolejność asan lecz idziemy krok po kroku według z góry określonego schematu. Bez możliwości opuszczenia pozycji (choć oczywiście możemy je modyfikować). I to jest genialne!

 

Bo zawsze natrafimy na trudne dla nas aspekty… 

 

A konfrontując się z nimi, poznasz zasadę, że to co sprawia Ci problem nie zniknie. Jeśli  nie poświęcisz temu uwagi, poprzez regularną praktykę.

Dokładnie! Nasze trudności nie znikną same, lecz będą się kumulowały i na pewno pojawią się w kolejnej asanie o podobnym charakterze. W tym miejscu mamy szansę na pozbycie się starych wzorców.

Usłyszałam kiedyś metaforę, że Ashtanga Vinyasa Joga to nie jest pudełko czekoladek, z którego wybierasz tę o ulubionym smaku – bynajmniej! 😄

Dla mnie to raczej cała tabliczka czekolady o ulubionym smaku… Jeśli będziesz cieszyć się i smakować każdą asanę, taką jaka ona w danym momencie jest… równocześnie oddychając i obserwując swój umysł. Efekty pojawiają się same.

 

Seria Ashtanga Vinyasa Jogi jest kompletna. 

Występują w niej:

  • elementy wzmacniające i rozciągające, 
  • balanse i odwrócenia.

Każdy mięsień ciała jest poruszany, aktywowany w poszczególnych pozycjach. A to daje szansę odkrywania  własnych tendencji.

Tych lepszych i gorszych stron, by ostatecznie wszystko znalazło się  w harmonii…