Łagodne podejście do praktyki Ashtangi a tym samym do samej siebie zabrało mi sporo czasu. Przyznam nawet, że zdarzało mi się cisnąć, bo zafascynowałam się jej fizycznymi aspektami a zatem i praktyka miała taki charakter. Nie obwiniam siebie za to, że testowałam ciało eksperymentując z nim w nowych zakresach, ale cieszę sie że udało mi się uniknąć większych kontuzji. Pewnie dlatego, że byłam zbyt napięta i to mnie ochroniło.

Świadomość ograniczeń przyniosła akceptację siebie z tym ciałam, które mam, a to nieoczekiwanie przyczyniło się do szybszej przemiany. To moja otwartość na to, co jest, przy regularnej praktyce, otworzyła moje ciało. Pojawiła się otwartość na poziomie umysłu i na poziomie ciała. Kiedy zniknęły oczekiwania a podejście do praktyki złagodniało, rzeczy same zaczęły się wydarzać.

Wyobraź sobie, że twoje ciało jest zaklejonym listem w kopercie, który pragniesz otworzyć.
Możesz to zrobić na wiele sposobów np. rozerwać pośpiesznie albo powoli otworzyć na parze.
To Ty wybierasz, Ty decydujesz.

Zdecydowanie polecam drugi sposób i to staram się przekazywać moim uczniom.
Być może będzie to dłuższa droga, ale na pewno bardziej świadoma i uchroni przed kontuzjami.